Ochojniki – szkodniki świerków
Powstawanie dziwnych, początkowo przypominających szyszki, tworów na młodych pędach świerków rzadko kiedy jest utożsamiane z atakiem szkodników. Tym większe może być nasze zaskoczenie, kiedy uświadomimy sobie czy to przeglądając różne poradniki ogrodnicze, czy też zaglądając do internetu, że to nie kto inny jak tylko popularne mszyce odpowiadają, za tworzenie takich charakterystycznych “nibyszyszek”. Nie są to jednak typowe gatunki mszyc. Ochojniki, bo tak je nazywamy, opanowują wyłącznie drzewa iglaste, charakteryzują się bardzo małymi rozmiarami ciała i maja niezwykle skomplikowany cykl rozwojowy.
W warunkach ogrodów przydomowych szkodniki te atakują przede wszystkim nasz rodzimy świerk pospolity, chociaż uszkodzenia można również spotkać na świerkach pochodzenia obcego: serbskim, sitkajskim i białym. Najczęściej mamy do czynienia z 4 gatunkami : ochojnikiem świerkowo modrzewiowym tzw. smrekunem trzopkiem, świerkowcem zielonym (smrekunem migrującym), ochojnikiem świerkowym i ochojnikiem świerkowym zielonym.Poszczególne gatunki ochojników różnią się od siebie rozwojem. Szczęśliwie jednak ta część ich cyklu życiowego przebiegającego na świerkach, od poznania której zależy skuteczność stosowanych zabiegów, jest bardzo podobna. Zimują larwy mszyc, u podstawy pączków, na młodych pędach świerków. Wraz z nastaniem wiosny, pod koniec kwietnia lub na początku tego miesiąca (w zależności od warunków zimowych i rejonu Polski), larwy wznawiają swój rozwój. Najpierw wysysają pąki, a potem przystępują do składania jaj. Odżywiając się pąkami mszyca wpuszcza do ich wnętrza ślinę, co stymuluje rozwijanie się wspomnianych już “nibyszyszek” czyli galasów dających w przyszłości schronienie nowemu, rozwijającemu się pokoleniu mszyc. Naszą rolą jest więc zrobić wszystko, aby nie dopuścić do rozpoczęcia żerowania zimujących larw.
Właściwe zabiegi muszą zostać wykonane odpowiednio wcześnie. Pierwszą możliwość skutecznego działania dają preparaty olejowe bądź związki polisacharydowe, które powoduje fizyczne “zaduszenie” zimujących larw. Można ich używać już od jesieni do marca. Aby jednak efektywnie spełniły swoją rolę to powinny zostać zastosowane w warunkach temperatury utrzymującej sie przez kilka dnia na poziomie co najmniej 120C. W ciagu 2 dni od ich zastosowania nie może wystąpic przymrozek. Nasjkuteczniej będą działać, kiedy zostaną zastosowane tuż przed wylęganiem sie larw z jaj. Kolejnym sprawdzonym sposobem jest wykonanie opryskiwania na początku kwietnia, w temperaturze w granicach 15-18oC, preparatami z grypy tzw. syntetycznych pyretroidów. Ich stosowanie może być efektywne ale jest obarczone pewnym ryzykiem. Są to bowiem środki o krótkim okresie aktywności, które działają na owady wyłącznie miejscowo, kontaktowo. Z jednej strony wymagają w miarę precyzyjnego ustalenia momentu zabiegu, a z drugiej mogą okazać się nie dość skuteczne z uwagi na słabszą możliwość dotarcia do ciała mszyc chronionych woskowym puchem, który wiosną, gęsto zaczyna okrywać budzące się do życia larwy.
Najskuteczniejszym rozwiązaniem jest jednak zastosowanie preparatów układowych (krążących po roślinie wraz z jej sokami). Są to środki owadobójcze o działaniu żołądkowym utrzymujące aktywność w dość długim okresie czasu. Ich skuteczność jest niezależna od temperatury. Preparaty te należy zastosować wcześnie w końcu marca lub na początku kwietnia jeszcze przed terminem żerowania zimujących larw. Mszyce, które po okresie spoczynku rozpoczynają wysysanie pąków czeka wtedy niemiła niespodzianka w postaci zabójczego środka, który dostaje się do ich przewodu pokarmowego wraz z pobieranymi sokami. W przypadku bardzo dużego nasilenia zwalczania wymagają również ochojniki zasiedlające modrzewie.
Dla wszystkich tych, których wręcz o dreszcze przyprawia stosowanie jakichkolwiek środków chemicznych pozostaje regularne obrywanie tworzących się galasów. Należy to jednak koniecznie wykonać do końca maja. Postarajmy się również unikać obsadzania świerków w bliskim sąsiedztwie modrzewi. Należy jednak uczciwie przyznać, że nie rozwiązuje to do końca problemu ponieważ nie wszystki gatunki ochojników przelatują z modrzewii na świerki.